WKN Haus der Zukunftsenergien

Koalicja liczy metry, a wykonawcy wiatraków dziurę w inwestycjach

W Sejmie trwają prace nad nowelizacją ustawy odległościowej, która zakaże budowy turbin wiatrowych w odległość mniejszej niż 700 metrów od budynku mieszkalnego. Przedtem resorty rozwoju i klimatu – po dialogu z samorządami i branżą wiatrową – mówiły o 500 m. Wzrost wymaganego dystansu o 200 m powoduje redukcję dopuszczonego obszaru o 44% w całej Polsce.

Holger Gallas, członek zarządu Sevivon, komentując temat dla portalu WysokieNapiecie.pl podkreślił, że w miejscowych planach zagospodarowania przestrzennego sprzed wprowadzenia ustawy odległościowej w 2016 r. – poza pojedynczymi lokalizacjami turbin – nie zostały uwzględnione odległości rzędu 700 metrów.

„Znaczna większość poważnych inwestycji, które bazują na tych dokumentach, przesunie się w czasie o przynajmniej 2-3 lata. Oznacza to rozpoczęcie budowy – w optymistycznym scenariuszu – najwcześniej w 2028-29 r. W najgorszym przypadku przy ograniczeniu zabudowy do 700 m niektóre inwestycje nie będą już mogły zostać zrealizowane – pomimo tego, że plany miejscowe zostały uchwalone i weszły w życie przed zasadą 10H.”

„Zmiana z 500 na 700 m uderza w bezpieczeństwo energetyczne kraju, w polskich wykonawców, lokalny łańcuch dostaw i w budżety wielu samorządów i społeczności gotowych na inwestycje w energię odnawialną.”

Na przykładzie farmy wiatrowej Jasna (39 turbin o łącznej mocy 132 MW) Holger Gallas zilustrował korzyści, bezpośrednio płynące z tej inwestycji dla rynku wykonawczego i samorządu.

„Około 280 mln zł trafiło do polskich wykonawców i dostawców – od firm budowlanych, transportowych i elektrycznych po producentów kabli i transformatorów. Gminy, w których stoi farma, uzyskują corocznie ok. 7 mln zł z podatku od nieruchomości. Do tego trzeba doliczyć podatki dochodowe z czynszów dzierżawnych. Powstały nowe drogi gminne, wiele zostało wyremontowanych.”

Przeczytaj cały artykuł na portalu WysokieNapiecie.pl

 

Idź do góry